Dlaczego Socjalizm?

Jan Żelazny i Tosia Lewczyk

Uther
13 min readApr 25, 2023

Człowiek zapytany o to, z czym kojarzy mu się polityka odpowie “z telewizją”, “z kabaretem” czy z czymś podobnie prozaicznym i odrażającym. Nie trudno mu się dziwić, gdy polityka wielu liberalnych “demokracji” stojąc na ramionach Fukuyamowskiego końca historii ogranicza się do niesamowicie intensywnego spektaklu dziejącego się na równie silnie ograniczonym polu dyskusji. Liberalna “demokracja”, będąca realnie oligarchią reprezentatywną, idąca pod ramię z kapitalizmem “wygrała” historię w 1989 roku wraz z upadkiem Muru Berlińskiego. Dziś “nikt poważny” nie rozważa alternatyw dla systemu, w którym żyjemy - jak zwykła mawiać pewna martwa wiedźma z wysp brytyjskich, “There Is No Alternative.” Stoimy więc na końcu historii i patrzymy bezsilnie jak nasilające się sprzeczności kapitalizmu doprowadzają coraz większe rzesze ludzi do życia na skraju biologicznego przetrwania przy równoczesnym, nieustannym przekazie o tym, jak to żyjemy w “erze ciągłego postępu”, gdzie “nigdy tylu ludziom nie żyło się lepiej.”

Dzisiejsza polityka polega na zarządzaniu systemem traktowanym jako ten idealny, ostateczny, bez perspektyw aby kiedykolwiek miały w nim zajść fundamentalne zmiany. Co za tym idzie, niezależnie od tego, która partia jest u władzy, wszystkie podstawowe problemy i zaprzeczenia istniejącego społeczeństwa pozostają nie rozwiązane, na zawsze traktowane jako “fakt natury”. Ten absolutny brak krytyki i kwestionowania kapitalizmu służy tylko i wyłącznie tym, w których interesie jest podtrzymanie tego systemu.

Jednocześnie wszystkie te ugrupowania polityczne, mimo że spora część z nich otwarcie i zażarcie broni istniejącego porządku (bądź też nieporządku) społecznego, spotyka się z zarzutami jakoby ich publiczne poglądy były tylko “przykrywką” dla ich prawdziwej agendy… komunistycznej agendy! W 1848, Manifest Komunistyczny Marks i Engels rozpoczęli od zaznaczenia że wszystkie obozy polityczne w Europie już wtedy obrzucały się oskarżeniami o “komunizm”. Co było ważne w tym momencie to objaśnienie, co sami komuniści mają przez ten termin na myśli. Nic się od tego czasu w tej kwestii nie zmieniło. Podobne oskarżenia o “komunizm” czy “socjalizm” widzimy rzucane także dziś, nawet w partie konserwatywne. Nadal potrzebne jest to objaśnianie.

Jako socjalistom, oczywistym dla nas jest, że dążymy do określonego celu. Jednak widzimy, że w dzisiejszym ruchu socjalistycznym cel ten jest bardzo często traktowany pobieżnie, wręcz jako bezmyślny dogmat. Nie brakuje nam aktywistów, którzy definiują socjalizm po prostu jako “ten realnie istniejący ruch socjalistyczny”, lub, cytując zniesławionego Bernsteina “Cel ten, czymkolwiek on jest, jest dla mnie niczym, ruch – wszystkim”. Ale podobnie jak w fizyce, ruch jest niemożliwy bez kierunku. Czym jest więc ten nasz kierunek? Czym jest nasz końcowy cel? Aby być zrozumiałym i świadomym ruchem, potrzebujemy ten cel zdefiniować, zgodzić się na teoretyczną wizję pożądanego i osiągalnego społeczeństwa, diametralnie różnego od obecnie istniejącego.

Rozważania te nie mogą być to jednak tylko i wyłącznie pustym gdybaniem. Żeby nasz cel był realistyczny, musimy osadzić go w rzeczywistości, zacząć od analizy obecnego społeczeństwa i przemyśleć, jakie jego aspekty są nietrwałe, co w ogóle możemy zmienić i jakie już istniejące procesy historyczne wpływają na ten system. Jest to konieczne, ponieważ nie chcemy skończyć niczym tak zwani socjaliści utopijni XIX wieku, którzy zamiast przyglądania się temu “jak jest” rozpoczynali od rozrysowywania wielkich i szczegółowych planów na to “jak powinno być”.

Aby jakakolwiek dyskusja na temat metod działania, na temat akcji w które powinniśmy się zaangażować, na temat etapów przejściowych (albo ich braku) była możliwa, potrzebujemy wyswobodzić się od tradycji wszystkich zmarłych pokoleń ciążących jak zmora na umysłach żywych. Musimy zakwestionować i przeanalizować nasze wspólne podstawy polityki aby dojść do wspólnego zrozumienia. Rozmowy pomiędzy różnymi odłamami ruchu socjalistycznego zbyt często rozpoczynają się od zarysowywania bardzo specyficznych czy drobnostkowych kwestii w których te odłamy się nie zgadzają, a nie od kwestii nas łączących. Kiedy ludzie nieznający wspólnego języka próbują się komunikować po raz pierwszy, nie zaczynają od zdań złożonych i skomplikowanych konstrukcji językowych - zamiast tego, wskazują na otaczające ich obiekty, uzgadniają pewne punkty odniesienia które są zrozumiałe dla nich wszystkich. Dla każdego człowieka prostym do zrozumienia punktem odniesienia jest wspólne podłoże. Właśnie takim podłożem socjalizmu jako ruchu chcemy się w tym artykule zająć.

Etapy przejściowe a cel

Historia myśli socjalistycznej pełna jest jałowych dyskusji o etapach przejściowych, o socjalizmie i komunizmie, o niższym i wyższym komunizmie. Wielu lewicowców w dzisiejszych czasach po prostu powtarza do znudzenia debaty z przeszłości, nie zastanawiając się, dlaczego te debaty faktycznie miały miejsce. Powtarzanie ich w ten sposób jest jedynie zajęciem dla dogmatyków. Nas te dyskusje nie interesują, gdyż nie prowadzą one do niczego konstruktywnego dla ruchu socjalistycznego bez zrozumienia najpierw podstaw teorii. Rozumiejąc pewną wartość teoretyczną tych pojęć i doceniając ich niegdysiejsze znaczenie dla pewnych modeli teoretycznych , w poniższym tekście odrzucamy rozróżnienia na “etapy socjalizmu/komunizmu”, koncentrując się na docelowym, socjalistycznym, trybie produkcji. Dla określenia siebie używamy etykiet socjalistów i socjalistek, co nie znaczy że identyfikujemy się z ludźmi, którzy pod egidą “socjalizmu” prezentują gloryfikowane programy charytatywne, improwizowane na bieżąco i prezentowane jako wzniosła, rewolucyjna zmiana o której mówili ci spośród starych dziadów socjalizmu których estetykę ci charytatywni “towarzysze” akurat propagują danego wieczoru.

Jest dla nas ważne żeby przykładać większą wagę do używanej przez nas terminologii nie tylko ze względów estetycznych, ale też celem uniknięcia nieporozumień i dalszej mistyfikacji zagadnień, które w gruncie rzeczy powinny formułować się w sposób przyswajalny nawet dla niezaangażowanego czytelnika. Niektórzy ludzie nazywają się dziś “socjalistami”, mając na myśli to, że szaremu człowiekowi powinno być trochę lżej niż ma teraz. My nazywamy się socjalistami, bo zdecydowanie dążymy do jednego celu jakim jest ustanie kapitalizmu, nastanie socjalistycznego trybu produkcji i zniesienie klas społecznych. Jeśli nie możemy się zgodzić z “socjalistami” odnośnie tego celu, nie możemy się zgodzić co do podstawy, widzimy więc że fundamentalnie nie należymy do tego samego ruchu i próba ustalania wspólnej strategii politycznej i długoterminowe współdziałanie jest niemożliwe - prędzej czy później doszłoby do elementarnej niezgody.

Jeżeli ruch socjalistyczny ma być ruchem skutecznym, to musi funkcjonować jak jeden organizm; nie może mieć miejsca sytuacja, gdzie jeden organizm jest sterowany przez dwa mózgi z rozbieżnymi bądź wręcz sprzecznymi celami, ponieważ jakakolwiek działalność zaczyna się od celów.

Czym są klasy w kapitalizmie?

“Kapitał jest pracą umarłą, która jak wampir ożywia się tylko wtedy, gdy wysysa żywą pracę, a tym więcej nabiera życia, im więcej jej wyssie,” pisał Karol Marks [1]. Ale zostawmy jednak slogany Marksa dogmatykom, bo niewiele więcej im zostało - my skupimy się na jego teorii. Kapitalizm, najprościej mówiąc, to system w którym praca ludzka organizowana jest by maksymalizować zyski (czyli zwrot z inwestycji kapitałowych) a nie żeby bezpośrednio zaspokajać ludzkie potrzeby. Dominują go dwa obozy klasowe - obóz posiadający i obóz pracujący.

W teorii marksistowskiej, klasa ma inne od potocznego znaczenie. Potocznie pojmowana klasa to określenie na pozycję w społeczeństwie, podobnie do rangi czy statusu. W ujęciu Marksa, klasy powstają podczas podziału ludzi w ich relacji z procesem wytwórstwa oraz, kluczowo, ze środkami produkcji. Środki produkcji to najprościej rzecz ujmując wszystkie te techniczne i materialne obiekty niezbędne do reprodukcji całości życia społecznego. Co istotne w tej definicji, nie są to obiekty reprodukcji życia osobistego; innymi słowy nie chodzi nam o szczoteczki do zębów. Nie zamierzamy ich kolektywizować. Klasy definiują się również poprzez ich stosunek do innych klas.

Współcześnie, użyteczne jest dla nas mówienie o dwóch klasach - klasie pracującej i klasie posiadającej. Pojawiają się też pojęcia takie jak “prekariat”, klasa “panująca”, klasa menedżerska, klasa średnia, klasa średnia niższa i wyższa - niełatwo jest się w tym odnaleźć. Historycznie wcale nie było łatwiej - już za czasów Marksa, oprócz “proletariatu” i “burżuazji”, istniało całe spektrum innych grup różnorako klasyfikowanych społecznie, takich jak lumpenproletariat, drobna burżuazja, mieszczaństwo, posiadacze ziemscy. Moglibyśmy się tak cofać aż do czasów Starożytnego Rzymu i pierwszego proletariatu stojącego w opozycji do patrycjuszy, ale to nie ma sensu.

Na potrzeby nasze i do stosowania analizy marksistowskiej, możemy operować na następującym podłożu. Klasa, jak już stwierdziliśmy, definiowana jest przez jej stosunek do innych klas oraz przez relację jaka łączy ją z środkami produkcji. Relacje te często wyrażane są w sposób prawny, na przykład poprzez własność środków produkcji - to patrycjusze kontrolowali latyfundia, to panowie feudalni trzymali we władaniu ziemię którą następnie oddawali w lenna swoim wasalom, wraz z żyjącymi tam ludźmi, to kapitaliści mają akty własności fabryk i zakładów pracy, do których dobierają sobie siłę roboczą poprzez mechanizmy rynku, który dostarcza im pracowników pod drzwi.

Aktualnie nie popełnimy błędu opisując istniejące stosunki klasowe następująco - w wyniku zjawisk opisanych poniżej, na placu boju pozostały dwie liczące się klasy - klasa pracująca i klasa posiadająca. Wszelka terminologia nawiązująca do tradycji historycznych, jak “proletariat” i “burżuazja”, czy to przerażające polskie określenie “klasa robotnicza” i inne im podobne określenia zazwyczaj nie niosą za sobą większego ładunku merytorycznego poza puszczaniem oczka do osób już siedzących po uszy w temacie. My świadomie puszczamy to oczko, jednocześnie dbając o precyzję naszej terminologii.

Przynależność do klasy posiadającej bądź pracującej jest zależna od relacji ze środkami produkcji - w kapitalizmie środków produkcji kapitału. To z nich właśnie klasa posiadająca czerpie zyski. W ich interesie leży wyciśnięcie jak najwięcej zysku przy najmniejszych kosztach. Klasa pracująca, nie mając “pasywnego” źródła dochodów, musi polegać na wystawianiu swoich własnych ciał - swojej siły roboczej - na pastwę rynku. W interesie klasy pracującej jest zużycie jak najmniej swojej siły roboczej przy zaspokojeniu swoich potrzeb życiowych. Widzimy więc tutaj podstawową sprzeczność tego systemu. Z jednej strony klasa robotnicza ma w swoim interesie dążyć do dalszego skracania dnia pracy i zwiększania swoich zarobków, odzyskując w ten sposób więcej swojej pracy na własny rozwój osobisty. Z drugiej strony, klasa posiadająca będzie organizować się, lobbować i stanowić prawo na rzecz czegoś wręcz przeciwnego – rozwijania metod, za pomocą których wydobywają siłę roboczą z robotników lub minimalizowania kosztów pozyskiwania tego cennego towaru. Wraz z postępem technologicznym i wzrostem wydajności pracy ludzkiej dzięki postępowi nauki i nowym metodom/środkom organizacji pracy, te dwa obozy nieuchronnie stają wobec siebie w sprzeczności – posiadacze próbujący czerpać większe korzyści ze wzrostu produktywności, pracownicy próbujący po prostu mieć więcej wolnego czasu na realizację własnych zamierzeń.

Należy zauważyć, że nie jest to po prostu podział moralistyczny. Nie interesuje nas etyczny charakter członków klasy posiadającej. Reagują oni po prostu na swoje interesy klasowe – gdyby tak nie było, rynek szybko dostosowałby ich warunki klasowe i materialne.

Podział na te dwa obozy jest historycznie relatywną nowością. Przed nastaniem dzisiejszej globalnej dominacji kapitalizmu istniało wiele różnych klas funkcjonujących w różnorakich trybach produkcji. W Europie istniały klasy arystokracji, która dążyła głównie do akumulacji nie samego kapitału a ziemi i przywiązanych do tej ziemi ludzi, którzy stanowili drugą klasę - chłopów (można to nazwać akumulacją geopolityczną lub przestrzenną), którzy podobnie jak dzisiejsza klasa pracująca dążyli do zużycia jak najmniejszej siły roboczej, ale w kontraście nie byli poddawani chaosowi rynku i nie posiadali opcji jakiegokolwiek awansu społecznego, przez co w porównaniu do proletariatu nie można było polegać na ich progresywizmie politycznym.

Dominacja obu wyżej przedstawionych obozów nie oznacza, że są to jedyne istniejące klasy w społeczeństwie. Użyteczność analizy klasowej do decydowania o celach politycznych, jakie wyznaczają sobie ugrupowania socjalistyczne, nie równa się łatwości wpisania w ten podział prawdziwych ludzi z krwi i kości. Zajmujemy się klasami a nie indywidualnymi osobami. Można z dużą dozą pewności określić, jakie działania polityczne i powiązane z tym skutki ekonomiczne byłyby długoterminowo pożądane przez klasę ludzi pracujących. Próba zaś doraźnego wskazywania tym indywidualnym jednostkom jakie powinny być ich interesy w oderwaniu od klasy to zajęcie zakrawające o utopijną inżynierię społeczną. Próba rozszyfrowania możliwych preferencji politycznych sympatycznej koleżanki mamy, która od 30 lat prowadzi osiedlowy sklepik, jest w równym stopniu skazana na porażkę jak próba zrozumienia podłoża inklinacji politycznych programisty zarabiającego 25 kafli miesięcznie, który dotychczas głosował na kolejne iteracje libertariańskich pseudopartyjek głoszących wolność od dróg publicznych, wieku zgody i alimentów.

Dlaczego kapitalizm nie jest możliwy do utrzymania?

Społeczeństwo kapitalistyczne może przetrwać jedynie poprzez akumulację kapitału. Jest to potężny wabik do rozbudowy sił produkcji, i tego żaden socjalista by nie zaprzeczył. Prowadzi to jednak do takiej niedorzeczności gdzie po raz pierwszy w historii nadprodukcja staje się realnym i egzystencjalnym dla społeczeństwa problemem. Jeżeli kapitalizm nie produkuje zysku, przechodzi on kryzysy. Rosnące nagromadzenie inwestycji, napędzane przez różne zjawiska takie jak konflikt klasowy, monopolizacja oraz konkurencja między przedsiębiorstwami, powoduje coraz to większy wzrost skali inwestycji w porównaniu do zysków. Ten trend, rozłożony na całą gospodarkę kapitalistyczną, ma tendencję do obniżania ogólnego stosunku między zyskiem a inwestycją (stopy zysku). To zjawisko, które można jedynie chwilowo zatrzymać za pomocą działań przeciwnych, powoduje ogólną tendencję do kryzysu, załamania i upadku.

Wraz ze spadkiem światowej stopy zysku kapitalizm stopniowo wyczerpuje swoje możliwości do jej przywracania[2]. W poszukiwaniu surowców do eksploatacji dla spowolnienia tej skłonności zostały ujarzmione całe kontynenty. Kapitał absorbuje wszystko co napotyka. Uwzględnia to także surowce ludzkie, bo tak właśnie kapitalizm traktuje nasz gatunek. Globalnie, przed-kapitalistyczne społeczności zostały przez to dążenie “zproletarianizowane” w procesie imperializmu, tworząc niemal uniwersalną klasę pracowniczą.

Wszelkiego rodzaju technokratyczne i finansowe czary są stosowane z coraz większą daremnością, aby zatrzymać spadającą stopę zysku, która ostatecznie zawsze trafia na karki pracowników. Cykle “boom and bust” ustępują miejsca ogólnemu kryzysowi samego kapitalizmu. Kapitalizm działa tylko w teorii, ponieważ do zatrzymania tego problemu zakłada nieskończoną Ziemię i nieskończone surowce do wzrostu. W praktyce Ziemia już jest eksploatowana do niewyobrażalnej skali i powoli przestaje ona to akomodować. To stąd bierze się tragiczna sytuacja w której pomimo wielu dekad naukowej świadomości niebezpieczeństwa jakie stanowi nadwyżka gazów cieplarnianych w atmosferze, rządy świata nie są chętne do skutecznego przeciwdziałania. Kryzys kapitalizmu to więc także kryzys klimatyczny całej planety.

Czym kapitalizm nie jest?

W ruchu socjalistycznym istnieje czasami tendencja do upraszczania niektórych tematów na rzecz agitacji w sposób który powoduje więcej problemów niż ich rozwiązuje. Jeden z przykładów takiego uproszczenia znajdziemy w słynnym artykule Alberta Einsteina zatytułowanym podobnie do naszego:

“Oczywiście w tym sensie nie można mówić o czysto kapitalistycznym społeczeństwie. Trzeba zaznaczyć przede wszystkim, że dzięki długiej i zaciętej walce politycznej robotnicy zdołali uzyskać w pewien sposób ulepszoną „dobrowolną umowę o pracę” dla niektórych grup robotników.”

Akapit ten operuje terminologią która, chociaż na powierzchni może dobrze oddawać część istoty problemu, na potrzeby analizy marksistowskiej, która jest najbardziej przydatną analizą dla naszego ruchu, powoduje niepotrzebne zamieszanie i dodatkowe nieporozumienia. Przytaczamy go po to, żeby wytłumaczyć że relacja władzy pomiędzy jedną klasą a drugą nie determinuje według naszej analizy trybu produkcji. Są to po prostu dwa różne aspekty społeczeństwa które na siebie wpływają ale są pomimo tego oddzielne.

Możemy wyobrazić sobie abstrakcyjnie społeczeństwo które w ten sam sposób jak nasze jest napędzane pogonią za zyskami ale jest jednocześnie zarządzane wyłącznie przez samych pracowników w różnych formach spółdzielni socjalnych i demokratycznych instytucji państwowych. Używając terminologii Einsteina, klasa pracująca uzyskała pełną kontrolę nad umową o pracę. W takim wypadku nadal mówimy o społeczeństwie kapitalistycznym, ponieważ nie rozwiązaliśmy kwestii tego w jakim celu odbywa się produkcja. Jedyne co się zmieniło to klasa panująca. Jest to zmiana bardzo istotna, wręcz politycznie rewolucyjna, i oczywiście przybliża nas do naszych celów, ale nie możemy popaść w pułapkę nazywania socjalizmem wszystkiego co nam się podoba, jak to czasami robiły poprzednie iteracje ruchu pracowniczego. My, jako socjaliści chcemy poza rewolucją polityczną fundamentalnej przemiany społeczeństwa. Kontrola nad “umową o pracę” to za mało - my chcemy bezpośredniej społecznej kontroli nad pracą i wykorzenienia interesów kapitału z gleby społeczeństwa.

“Marks, człowiek który każdego roku czytał wszystkie dzieła Ajschylosa i Szekspira, który ożywił w sobie największe dzieła myśli ludzkiej, nigdy by nie pomyślał, że jego idea socjalizmu może być interpretowana jako mająca za cel państwo opiekuńcze dla dobrze ubranych i najedzonych pracowników.”[3]

Kapitalizm to nie po prostu władza klasy posiadającej, to nie po prostu brak ingerencji państwowej w relacje pomiędzy pracownikami a posiadaczami w tym samym stopniu co socjalizm to nie po prostu kiedy państwo robi rzeczy.

Ponadto, wbrew temu co przedstawiają niektóre abstrakcyjne modele ekonomiczne to właśnie kapitalizm wymaga państwa. Kapitalizm w jego wyidealizowanej formie jaką postulują niektórzy samozwańczy “wolnościowcy”, bez państwa i z idealną konkurencją to tylko i wyłącznie utopijny sen. Modele te w ogóle nie biorą pod uwagę istnienia czasu jako czynnika. W prawdziwym świecie kiedy jedna firma rywalizuje z drugą, któraś z nich wygrywa a druga plajtuje. Naturalnym wynikiem konkurencji jest więc monopol. Kapitalizm jest z istoty monopolistyczny.

To właśnie w tym momencie ukazuje się kapitalistyczne państwo, broniąc prawa własności klasy która wywalczyła sobie monopol na środki produkcji. Państwo nie jest zaledwie neutralnym bytem stojącym ponad społeczeństwem, istniejącym bez żadnych konkretnych historycznych powodów. Ono samo jest produktem społeczeństwa klasowego ponieważ powstaje z konfliktu klasowego jako moderator polityki wewnątrz społeczeństwa klasowego.

Co to socjalizm?

Mając za sobą najistotniejsze kwestie, których analiza pozwoliła nam wskazać to, jakie są najbardziej fundamentalne problemy dzisiejszego społeczeństwa możemy przejść do sformułowania prostej wizji przyszłości w której te problemy byłyby rozwiązane.

Próba konkretnego i dokładnego opisania, ze szczegółami, tego, jaka przyszłość pod socjalizmem miałaby być, byłaby skażona życzeniowym myśleniem i prawdopodobnie nigdy nie spełniłaby się wedle tej przepowiedni. Jednak możemy już teraz, z stanowczością, podać pewne elementy tego przyszłego społeczeństwa - te których istnienie będzie konieczne, oraz te aspekty dzisiejszego systemu których na pewno będziemy musieli się pozbyć.

W kategoriach negatywnych, socjalizm można zdefiniować jako społeczeństwo bezklasowe. Klasa, jest to podstawowa sprzeczność kapitalizmu i prowadzi do powstania i powielania reszty kluczowych problemów z tym systemem, takich jak istnienie państwa (jako aparat władzy klasowej) czy sam sposób społecznego decydowania co jest wartościowe a co nie - forma wartości, która powoduje dążenie do zysków. Rozwiązanie tej kwestii jest podstawową misją ruchu socjalistycznego. Świat bez klas to świat w którym praca nie jest rozdzielana przez przymus ekonomiczny a przez potrzeby całego społeczeństwa, przez co nie jest przydzielana osobom ze względu na ich status społeczny (czy pieniężny) a to czy mogą wykonać jakąś czynność która jest uznana jako potrzebna. Uznana przez kogo? Jako że mówimy o społeczeństwie rzeczywiście bezklasowym to naturalnie uznana przez całość społeczeństwa - czyli zgodnie z planem socjalnym.

“W rzeczywistości domena wolności nie rozpoczyna się, dopóki nie minie punkt, w którym wymagana jest praca pod przymusem konieczności i użyteczności zewnętrznej.”[4]

W kategoriach pozytywnych, socjalizm zakłada powstanie gospodarki centralnie planowanej, skierowanej na zaspokajanie potrzeb społeczeństwa a nie generowaniu zysku dla wąskiej mniejszości ludzi. Uprzedzając oczywiste zarzuty, należy tutaj pamiętać, że tak jak socjalizm wymaga gospodarki centralnie planowanej, tak gospodarka centralnie planowana nie równa się socjalizmowi.

Rozważmy teraz pojęcie wolności. Wolność jest dla socjalisty pojęciem pozytywnym. Nie jest to po prostu radykalna forma indywidualizmu, wolna od wszelkich ingerencji - forma życia, która istnieje całkowicie w ideologicznych fantazjach pobudzanych przez własność prywatną i kolonializm. Wolność oznacza spełniający sposób życia. Oznacza zniesienie panowania klasy nad klasą, panowania mężczyzn nad kobietami, panowania społeczeństwa przemysłowego nad ziemią. Jest to konkretna forma działania, oparta po pierwsze na solidarności i niedominacji, a po drugie na realizacji każdego członka społeczeństwa jako warunku realizacji całości społeczeństwa i vice versa. To nie jest halucynacyjna wolności obiecana przez liberałów i “wolnościowców” – wolność od człowieczeństwa, wolność od społeczeństwa. Ta forma „wolności” jest w rzeczywistości wyrazem społeczeństwa zorganizowanego wokół zasad dominacji. Nie, jest to autentyczna realizacja wolnego stowarzyszenia ludzkości. Socjalizm jest zatem ostatecznie doktryną wyzwolenia ludzkości z tyranii, dominacji, nudy i nędzy.

Zdajemy sobie sprawę, że problematyka jakiej się tu podejmujemy stanowi temat tabu dla dużej części społeczeństwa, i że poruszane przez nas terminy mogą budzić w wyobraźni czytelników straszne obrazy ze zbiorowej świadomości ukształtowanej i prawdziwymi doświadczeniami i ideologicznymi fantazmatami. Z tego właśnie względu tak ważne jest dla nas przedstawienie naszych podstawowych postulatów w sposób jasny, a przy tym całościowy i zwięzły. Zależy nam na wskrzeszeniu wolnej i nieskrępowanej dyskusji, a to wymaga wyjścia naprzeciw i zmierzenia się z tabu jakie przykrywa każdą rozmowę o socjalizmie w Polsce i na świecie.

Przypisy:

1 - Karol Marks, Kapitał, Tom I, 1887
2 - Karol Marks, Kapitał, Tom III, 1894
3 - Erich Fromm, Marx's Concept Of Socialism, 1961
4 - Karol Marks, Kapitał, Tom III, 1894

--

--

Uther

Beznadziejny marksista który chce uratować świat pierdoląc o martwych dziadach sprzed 100 lat i polityce. Znajdź mnie na twitterze!